Niezależnie od tego jak bardzo lubimy swoją pracę, z pewnością niejednokrotnie stawaliśmy w obliczu „trudnego” poranka. Ciężkie powieki, błogi spokój oraz nasza głowa ułożona w idealnej konstelacji z poduszką (o co stoczyliśmy nielekki bój u progu minionej nocy). To wszystko zdaje się magnetyzować nasze ciało, nie dając mu dźwignąć się z łóżka. Jednak obowiązki wzywają a budzik gra upiorny hejnał, który urywamy w pół dźwięku ciężkim uderzeniem dłoni. Czy można jakoś naprawić dzień, który zaczął się tak okropnie? Otóż można! I to na kilka sposobów.

                Wyznaczaj cele

                Nic tak nie męczy jak praca, której końca nie widać. Staraj się zawsze wyznaczać horyzont kolejnym zadaniom, za które się zabierasz. Planuj i realizuj swoje zamierzenia. Szczególnie obawiamy się tego co nieznane. Przeczuwamy, że za progiem czai się stwór rodem z koszmaru podczas gdy w rzeczywistości to sucha gałąź postukuje w szybę. Nie sprawiajmy więc by nasza przyszłość była owiana tajemnicą. Na tyle na ile możemy wyznaczmy sobie zadania do realizacji i patrzmy na dzień przez ich pryzmat. Szybko się zorientujemy, że są nie tylko prostsze niż się zapowiadały ale podchodzimy do nich ze znacznie większą pewnością siebie. To dlatego, że nie czekaliśmy biernie aż zaskoczy nas kolejna przeszkoda – nazwaliśmy ją, oswoiliśmy i byliśmy na nią w pełni przygotowani.

Pracuj od do

                Masz czasem wrażenie, że Twój dzień to jedna, wielka bryła obowiązków? Czujesz się przytłoczony jej ciężarem i nie wiesz, z której strony go uchwycić? To nieomylny znak, że czas rozbić dzień na mniejsze bloki. Pracuj w, z góry określonych, przedziałach czasowych lub do momentu, w którym zakończysz jeden z ustalonych wcześniej etapów. Następnie zadbaj o chwilę odpoczynku i niewielką nagrodę. Może to być przekąska, ulubiony napój lub kilka minut z piosenką, która nie chce wyfrunąć z Twojej głowy. Nawet jeśli czujesz, że nie masz czasu na żadne przerwy a wszystko leci Ci z rąk i zakopuje Cię pod coraz większą górą frustracji, nie zapominaj o odpoczynku. Ba, nie zapominaj zwłaszcza wtedy! W przeciwnym razie grozi Ci spadek motywacji i, co za tym idzie, efektywności.

Stara sztuczka ze szklanką

                Nie ma chyba nikogo kto nie słyszał o pesymiście i jego na poły pustej oraz optymiście i półpełnej szklance. Nawet niemowlęta słysząc to porównanie machają zniecierpliwione dłońmi w oczekiwaniu na świeższą myśl. W banałach jednak tkwi na ogół większa prawda. Jeśli wchodząc do biura widzisz przede wszystkim stos papierów lub telefon, z którego wykonasz dziś dziesiątki trudnych połączeń, rozejrzyj się wkoło. Zobaczysz znajome twarze, kalendarz z czerwoną obwódką wokół daty Twojego urlopu lub po prostu przypomnisz sobie, że za Twoją pracą stoi celowość i sens, o który warto powalczyć. Nawet z dokumentami najeżonymi lufami szybkostrzelnych cyfr i z klientami zbrojnymi w ostrza ironii i zniecierpliwienia.

Nie rób sobie pod górkę

                Wiele osób zaczyna (lub twierdzi, że zaczyna) dzień od najtrudniejszych zadań. Ma to oczywiście sens. Mając „z głowy” najbardziej karkołomne zadania, możemy z większym spokojem podejść do reszty dnia. Niestety, w ten sposób sprawiamy jednocześnie, że sam „moment wejścia” w dzień pracy jest niezwykle trudny, stresujący a my sami toczymy nie ustające zapasy z własnym życiem zamiast podchodzić do niego odpowiedzialnie ale z koniecznym dystansem. Jeśli macie problem z rozpoczęciem dnia, zróbcie sobie prezent. Zacznijcie od łatwych i przyjemnych zadań a kiedy się rozpędzicie, znacznie lepiej wejdziecie w trudniejszą tematykę.

Dostrzeż innych

                Przytłoczeni pracą, obowiązkami i poczuciem odpowiedzialności za ich realizację, często zapominamy, że nie my sami mamy czasem trudniejsze dni. Obok nas (najczęściej) pracują ludzie, którzy również siłują się z przeciwnościami. Krótka rozmowa, wymiana doświadczeń, uwag, nie musi oznaczać marnotrawstwa czasu. Najczęściej działa odświeżająco i rozszerza naszą percepcję, w której pojawiają się inni współpracownicy. Dzięki relacjom ze współpracownikami łatwiej też uzyskać potrzebną pomoc lub samemu/samej nią służyć co pozytywnie wpływa na nasze poczucie własnej wartości.

I to wszystko?

                Na końcu trudnej trasy warto odwrócić się plecami do osiągniętego celu i spojrzeć na drogę, którą przebyliśmy. Nie zapominajmy o niej zbyt szybko. Poświęćmy chwilę by nasycić się widokiem tego co udało nam się osiągnąć. Nagródźmy własny wysiłek i zaplanujmy, pokrótce choćby, kolejny odcinek, który otworzy się przed nami już jutro.

Radosław Wnukowski

databroker S.A.