To dla Was całkiem zwykłe słowo? Jak śniadanie, obiad, kolacja, sen, balkon, ubikacja? Czy bardziej tajemne zaklęcie, które kiedyś znaliście całkiem dobrze ale dziś mówi Wam już niewiele? Na ogół, słysząc o obawach dotyczących czyjegoś urlopu machamy ręką z uśmiechem i myślimy sobie „Problemy pierwszego świata!” I do pewnego stopnia mamy rację. Żyjąc we względnym dobrobycie mamy jednocześnie luksus doświadczania zagrożeń takich jak wypadek komunikacyjny, choroby cywilizacyjne czy choćby różne formy stresu. Brzmi to wprawdzie mniej malowniczo niż śmierć głodowa w środku dżungli, gorączka krwotoczna czy pożarcie przez tygrysa lub Yeti, niemniej rodzime troski również potrafią być opłakane w skutkach. Jedną z nich jest lęk przed urlopem. Z czego się bierze i o czym może świadczyć?

                Najczęściej obawiamy się utraty kontroli. W jednym momencie trzymamy w garści szereg spraw, po chwili zaś wypuszczamy je do swobodnego lotu. W każdym razie, tak nam się wydaje. Jednak, czy na pewno? Niemal nikt nie zostawia swojej pracy bez odpowiedniego zabezpieczenia. Na miejscu pozostają inni ludzie, którzy mogą ją wykonać. Ponad to, wiele firm (gorąco wierzymy, że zdecydowana większość) ma przygotowane odpowiednie procedury i scenariusze na wypadek różnych niespodziewanych a zwłaszcza, spodziewanych okoliczności. Przy czym urlop zaliczamy do tej drugiej lepiej zaopiekowanej grupy. O ile więc Twoja praca nie polega na gaszeniu i zapalaniu słońca lub mobilizacji fal oceanicznych do rytmicznego rezonowania – bez obaw. Ktoś się tym zajmie.

                Przyłapaliście się kiedyś na myśli, że „Jeśli pójdę na urlop i praca zacznie iść lepiej to…” lepiej nie kończyć… to zbyt straszne. Bez wątpienia zbyt straszne żeby porządnie wypocząć. Zastanówcie się jednak… skąd ten brak wiary w siebie? Czy naprawdę sądzicie, że blokujecie postępy zamiast je napędzać? Lub, że stracicie w oczach kolegów, koleżanek i szefostwa jeśli wyniki tymczasowo się poprawią? Jeśli pracujecie z doświadczonymi profesjonalistami, świetnie zrozumieją, że nie można oceniać niczyjej pracy na podstawie dwóch tygodni. A jeśli nie zrozumieją? Cóż, w takim razie przed nimi jeszcze wiele nauki a przed Wami malowniczy urlop.

                Po czym poznać sprawnego managera? Spotkałem się kiedyś z bardzo interesującą opinią, której autor powiedział, że „w zasadzie im dłuższy urlop bierze manager tym większy budzi u Niego podziw”. Dlaczego – zapytacie? Ponieważ to świadczy o samodzielności zespołu, który stworzył. Przekonanie, że jesteśmy niezastąpieni a wszystko posypie się gdy tylko postawimy stopę na niebiańskiej plaży może więc świadczyć o tym, że nie ufamy własnemu zespołowi, a więc i sobie. Czy słusznie? Na ogół nie. A jeśli tak? Kiedyś musi nastąpić próba ognia. Dlaczego nie teraz?

                „Cóż, nikt nie jest doskonały” powiedział Osgood do Daphne (Jerry’ego) gdy usłyszał odeń, że pomimo mylącej powierzchowności ten nie jest kobietą i nie mogą wziąć ślubu (Pół żartem, pół serio 1959r. reż. Billy Wilder). My również nie jesteśmy doskonali (choć są wśród nas kobiety). Mylimy się, czasem czegoś nie dopilnujemy, miewamy gorsze dni a nade wszystko… potrzebujemy odpoczynku. I to porządnego. Nie porcjowanego po 2-3 dni lecz jedno-dwu tygodniowego, który pozwoli nam na prawdziwy relaks. Spróbujcie przez cały rok spać po 2 godziny z przerwami na normalne funkcjonowanie. Po takiej kuracji nie byłoby z Wami zbyt dobrze. Podobnie jak z pracownikiem, któremu za cały urlop starczają weekendy i rzadko rozrzucone pojedyncze dni wolne. Nie bądźcie więc samolubni! Ofiarujcie siebie, choć na dwa tygodnie, morzu, górom lub innemu miejscu, które na Was czeka. Może być nawet Wasza własna kanapa. W końcu pandemia zahartowała nas nie tylko w zdalnej pracy ale i w stacjonarnym odpoczynku.

Radosław Wnukowski

databroker S.A.