Jakiś czas temu podzieliliśmy się z Wami naszymi przemyśleniami na temat dnia debiutu w nowej pracy https://databroker.pl/pierwszy-dzien-w-nowej-pracy-mapa-dla-pogubionych/ dziś chcielibyśmy się skupić na kolejnym etapie „wdrożenia”. Dlaczego akurat trzeci dzień? Po pierwsze dlatego, że nowy pracownik zdążył już nieco poznać nowe miejsce i środowisko. Wie gdzie jest kuchnia, nie błądzi w drodze do szatni i nie myli swojego stanowiska pracy z fotelem Prezesa. Druga zaś przyczyna wynika ze specyfiki naszej firmy. Przez pierwsze dwa dni roztaczamy nad nową koleżanką/kolegą, rozłożysty parasol ochronny. Tempo pracy jest odpowiednio zmniejszone, wymagania zawieszone a praca odbywa się nierzadko w bardzo bliskiej kooperacji z supervisorem lub trenerem. Trzeci dzień jest więc przełomowy. Zaczynamy bowiem korzystać z zasobów własnych w większym stopniu niż z „pożyczonej” (od trenera, supervisora, kierownika etc.) energii.
To niełatwa chwila: wsparcie zespołu odrobine spada, pojawiają się oczekiwania i wyczekiwanie na wynik. Zostaje nam, przede wszystkim, własna motywacja i poczucie, że właśnie teraz należy przejąć inicjatywę. Ale, wiemy przecież jeszcze tak niewiele. Rozmowy z klientami nie przychodzą nam jeszcze naturalnie i wciąż nie pamiętamy imion wszystkich członków zespołu, w którym możemy szukać wsparcia. Przede wszystkim, pamiętajmy po co się tu znaleźliśmy. Nie po to przecież by odbywać „wieczne szkolenie” pod skrzydłami uśmiechniętych trenerów i przełożonych. Jesteśmy w tym miejscu by uczyć się nowych rzeczy, osiągać wyniki, zarabiać pieniądze, innymi słowy – obudzić większy ruch w swoim życiu. Naturalnym jest oczywiście poszukiwanie wsparcia i kontaktu – tego nam nie zabraknie. Jednak od teraz to my jesteśmy za siebie i swoją pracę odpowiedzialni w największym stopniu.
Czasem, zwłaszcza u młodszych konsultantów, można zaobserwować narastające znużenie gdy zaczynają samodzielnie stawać nad horyzontem dnia pracy. Początkowy ogień przygasa, głos się nieco wycisza, argumenty zaczynają wypadać blado przy obiekcjach klientów. Postępuje zanikanie płomienia świecy a nad umęczoną duszą pracownika ulatać poczyna cmentarny dym jak z samotnego znicza. Jak temu zapobiec? Metod jest, co najmniej, kilka. W teorii prostych, w praktyce… cóż, praktyka zależy już od Was.
Nie podpieraj ściany!
To nie szkolna dyskoteka. Naprawdę nie trzeba własnymi plecami podtrzymywać pionowego trwania ścian (chyba, że inaczej stanowi Wasza umowa). Praca to nie tylko skarbonka czy miejsce nauki nowych umiejętności. To również miejsce spotkań. Poznaj ludzi, wyjdź do nich, porozmawiaj z nimi. Stań się częścią zespołu, który Cię wesprze w trudnych chwilach.
Korzystaj z dostępnych możliwości
Twoje miejsce pracy oferuje dodatkowe szkolenia? Jaka jest ścieżka rozwoju? Jakie kursy, szkolenia mogą Ci polecić Twoi przełożeni? Nie wiesz? Koniecznie zapytaj! Ruszyłaś/eś na spotkanie rekrutacyjne nie po to przecież by stać w miejscu. Szukaj ruchu i rozwoju, znajdź własną dynamikę, która popchnie Cię w dobrą stroną. I sprawdź jak Twój pracodawca może Ci w tym pomóc.
Wyznaczaj własne cele!
Znasz oczekiwania pracodawcy względem Ciebie. A jakie są Twoje oczekiwania? Co chcesz osiągnąć? Najlepszy wynik w zespole? Znaleźć się w top 3 firmy pod względem wyniku lub jakości rozmów? Stawiaj przed sobą własne cele i śledź stopień ich realizacji.
Wdrażaj otrzymywane uwagi
Dostajesz informację zwrotną od trenera, supervisora, kierownika i działu kontroli jakości. Czasem w formie rozmowy, innym razem jako wiadomość na czacie. Nie pomijaj ich! Nie traktuj jak uporczywej muchy, która chwilę pobzyczy i odleci w stronę kolejnego stanowiska. Jeśli się w nie wczytasz/wsłuchasz, dostrzeżesz, że to nie tylko notki na temat wyniku ale Twojej postawy w trakcie rozmów i Twojego stopnia motywacji. Zaczerpnij z nich jak najgłębiej.
Stwórz swój własny harmonogram
Praca wydaje Ci się powtarzalna? Cóż, witaj w „dorosłym” świecie. Fakt, na naszą codzienność składa się czasami monotonia (w końcu gdyby bez przerwy coś się działo, to „coś” też by nam spowszedniało) ale potrafimy sobie z nią poradzić! Z pewnością zdążyłaś/eś zauważyć, że inaczej rozmawia się z klientami rano, inaczej w południe i jeszcze inaczej pod koniec Twojej zmiany? Oddziel od siebie te przedziały czasu przerwami, posiłkami (może chwilką na ćwiczenia jeśli pracujesz zdalnie?) i zwracaj uwagę w jakim momencie dnia się znajdujesz. Dzięki temu uzyskasz świadomość mijanych etapów dnia i momentu w jakim się znajdujesz.
Jeśli mało Wam porad i podpowiedzi, tym chętniej zapraszamy na kolejne teksty na naszego bloga! Można nas obserwować na facebook’u i Linkedinie by nie przegapić żadnego. Tymczasem życzymy udanego trzeciego, czwartego a, jeśli się uda, tysięcznego dnia w pracy!
Radosław Wnukowski
databroker S.A.