Jak często kupujemy pod wpływem impulsu? Pod wpływem emocji? Na pocieszenie? W nagrodę?

Mnie zdarza się to bardzo często. Nie chodzi o konkretny produkt, celebruję moment podejmowania decyzji. Wtedy, gdy kupuję, czuję się jak królowa całego świata. Jakby decyzja o zakupie, którą podejmę, ratowała ludzkość przed wymarciem. Lubię, gdy właśnie tak traktuje mnie sprzedawca. Nie potrzebuję agresywnej sprzedaży, nie potrzebuję krzyczących !!!SALE!!!, nie potrzebuje argumentów, choć czasem jednak zdecydowanie warto ich wysłuchać 🙂
Często o zakupie przeważa uśmiech sprzedawcy, a ten, co pokazują badania psychologów, zobaczę/usłyszę przez słuchawkę w pierwszych 20 sekundach kontaktu. Ja, jako konsument, wcale nie chce usłyszeć tego wszystkiego, co sprzedawca powinien mi powiedzieć w określonym momencie i w określony sposób. Nie lubię, kiedy „mi się sprzedaje”, ale lubię kupować, to nie podlega dyskusji.

Nielogiczne, prawda? Właśnie tak działamy, my, konsumenci, emocjonalnie, często nielogicznie i z pełnym przekonaniem używam tutaj liczby mnogiej, bo wiem, że nie jestem wyjątkiem.

Emocje rządzą wieloma procesami w dzisiejszym świecie, także procesem sprzedaży. To o tym należy pamiętać w każdej relacji biznesowej. Korzyści, które przygotowujemy dla Klienta są ważne, ale Twój uśmiech, „chemia”, jaka dzięki Tobie będzie stworzona w rozmowie, to ona ostatecznie pomoże Ci podpisać kontrakt z Klientem. O tym nie może zapomnieć nawet najlepiej przygotowany warsztatowo sprzedawca.

W dobie automatyzacji, mechanizacji, właśnie opisywane dziś emocje nas wyróżniają. W każdym procesie biznesowym, relacji pracownik – pracodawca, relacji sprzedający-kupujący widać jeden, ale jakże ważny element wspólny – to przecież relacja człowiek-człowiek. Właśnie to przekazujemy naszym pracownikom mając nadzieję, że uśmiech ten dotrze do Państwa, naszej „drugiej strony” słuchawki 😉

 

Anna Janas, databroker SA